Za kilkanaście godzin będziemy przeżywali 104. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Jak Polska długa i szeroka będą rozbrzmiewały pieśni patriotyczne, na balkonach wywiesimy Biało-Czerwoną Polską Flagę, a o godz. 12.00 odbędzie się narodowe odśpiewanie Hymnu Polskiego bez względu na to, gdzie będziemy obecni. W Świątyni Opatrzności Bożej na warszawskim Wilanowie, po raz piąty zostanie zapalona Świeca Niepodległości ofiarowana Warszawie w 1867 roku przez papieża Piusa IX, obdarzonego przez naszych przodków mianem Defensor Poloniae (Obrońca Polski), z życzeniem, by zapalono ją dopiero wówczas, gdy Polska będzie już wolna.

Niezwykła jest historia świecy, zwanej też Świecą Piusową. Wiele osób związanych pośrednio lub bezpośrednio z tą świecą, wpisało się trwale w historię Rzeczypospolitej.

Pierwszą z nich jest Jozafat Kuncewicz, arcybiskup Kościoła unickiego w diecezji połockiej w czasach I Rzeczypospolitej. Dzięki jego gorliwej pracy misyjnej Kościół ten rozwijał się propagując związek z polskością i utrudniając rusyfikację tych ziem przez carat. Zamordowany w 1621 roku został beatyfikowany w roku 1643, a kanonizowany w roku 1867 przez Piusa IX.

Pius IX był wielkim przyjacielem Polski i Polaków. Współcześni nadali mu przydomek Obrońca Polski – kraju, którego w momencie kanonizacji bł. Jozafata już od 72 lat nie było na mapie Europy, a sama uroczystość kanonizacji odbyła się trzy lata po umilknięciu ostatnich strzałów Powstania Styczniowego. Papież utrzymywał kontakty z Rządem Narodowym, cara wzywał do zaprzestania represji, zapewniał Polaków o swej modlitwie w intencji Polski za wstawiennictwem św. Stanisława Kostki i Andrzeja Boboli, którego beatyfikował i nazywał szczególnym opiekunem naszej Ojczyzny. W 1877 roku zwracając się do przybyłych w pielgrzymce Polaków powiedział: miejcie nadzieję, wytrwałość, odwagę i módlcie się, a ciemiężcy wasi runą i Królestwo Polskie powróci.

Na kanonizację bł. Jozafata Kuncewicza przybyły do Rzymu rzesze wiernych Polaków ze wszystkich trzech zaborów. Po zakończeniu uroczystości Pius IX polecił, by świeca stojąca przy ołtarzu była przechowywana w Rzymie do czasu odzyskania niepodległości przez Polskę. Powiedział:

ZANIEŚCIE TĘ ŚWIECĘ DO KOLEGIUM POLSKIEGO, NIECH TAM TAK DŁUGO POZOSTANIE, AŻ JĄ ZE SOBĄ DO WOLNEJ WARSZAWY ZABIORĄ.

I tak się stało, choć na ten dzień przyszło czekać 51 lat.

W grudniu 1919 roku kolejny papież Benedykt XV, po uroczystości wręczenia biretów kardynalskich dwóm polskim biskupom – Prymasowi Polski Edmundowi Dalborowi i metropolicie warszawskiemu Aleksandrowi Kakowskiemu, przekazał świecę Piusa IX, wyrażając nadzieję, że nadszedł czas, kiedy może ona być przewieziona do Warszawy.

W 1920 roku przywiezioną przez obu purpuratów świecę wniesiono w uroczystej procesji do Warszawskiej archikatedry, gdzie podczas Mszy św. zapalił ją najwyższy przedstawiciel władzy odrodzonej Polski, marszałek Sejmu Wojciech Trąmpczyński, jako widomy znak tego, że Ojczyzna nasza wolność odzyskała.

Kazanie podczas tej Eucharystii wygłosił biskup przemyski Józef Pelczar.

Świeca Piusa IX, którą nazywamy Świecą Niepodległości, była od tamtego czasu przechowywana w Warszawskiej archikatedrze. Po wybuchu II wojny została przeniesiona do kaplicy seminaryjnej, co uchroniło ją od losu zburzonej podczas Powstania Warszawskiego katedry. Potem przeniesiono ją do kościoła seminaryjnego przy Krakowskim Przedmieściu. W czerwcu 2018 roku została przywieziona do Świątyni Opatrzności Bożej i jest zapalana każdorazowo podczas Eucharystii w czasie kolejnych obchodów Narodowego Święta Niepodległości.

Elżbieta Olejnik